Część artystów zdaje się celowo unikać nowości technologii, ale wideo 360 nie przestraszyli się już tacy muzycy jak Bjórk, czy polski Baasch.
W przypadku Gorillaz użycie tej technologii wydaje się naturalne co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze zespół ten nigdy nie bał się tworzyć gigantycznej rzeczywistości wirtualnej wokół swoich albumów i stosować nowych metod marketingowych. Wideo 360 wydaje się tylko naturalnym przedłużeniem ich wirtualnego studia, które można było zwiedzać jak w grze na stronie internetowej. Po drugie rzeczywistość wirtualna to idealne rozwiązanie dla zespołu, który jest wirtualny. 2D, Murdoc, Russel i Noodle żyją w świecie kreskówki, do którego za pomocą wirtualnej albo rozszerzonej rzeczywistości możemy spróbować wejść. Czekam tylko na moment, w którym Gorillaz zainwestują również właśnie w augumented reality bądź VR.
Sam klip, który bardzo przyjemnie się ogląda, przywodzi trochę na myśl "Clinta Eastwooda" z goszczącymi w kawałkach raperami pojawiającymi się jako demony dręczące zespół. Można narzekać, że grafika 3D wygląda tutaj dość topornie, ale wydaje się to też odpowiednie w połączeniu z prostotą samych postaci.
Jak pisałam już na swoim Facebooku, klip ten uznaje za godny powrót. I liczę na więcej zabaw technologią w wykonaniu Gorillaz, bo nie od dziś wiemy, że jest im to bliskie, a jednocześnie zdziwiłabym się, gdyby taki pomysł jak rysunkowy zespół nie ewoluował właśnie w tę stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz