Źródło: neubauten.org |
Niedawno niemiecka grupa lidera Blixy Bargelda zagrała po raz pierwszy w Krakowie, na jednym z najlepszych polskich festiwali, jakim jest Unsound. Byli tam główną gwiazdą, co może dać wam pewne pojęcie na temat artystów tam grających. I jest to jak najbardziej pozytywna rzecz - karnety na Unsound co roku znikają w kilka minut od rozpoczęcia sprzedaży, a na festiwal przyjeżdżają ludzie z całego świata.
Oczywiście tradycyjnie na scenie towarzyszyło im bardzo dużo metalu i plastiku, który kiedyś zbierali ze śmietników i przerabiali, obecnie, jak podejrzewam, po prostu chodzą do Praktikera. Tak więc instrumentami są tu rury, rurki, przełączki, kolanka, wielkie metalowe płyty, sztućce, plastikowe beczki, płyty winylowe, skomplikowane konstrukcje (co do których nie jestem pewna, z czego są zrobione), a nawet słynne czerwone kubeczki - nieodłączny element amerykańskich imprez. Niemcy używają tych kubeczków do tworzenia dźwięków jak widać.
Koncert był, jak zawsze w ich przypadku, przygotowany perfekcyjnie. Chociaż setlista była dość podobna do zagranej kilka lat temu na ich koncercie w Lublinie (na który można było zresztą przyjść za darmo), to nie zabrakło elementu spontaniczności. Blixa był ciut bardziej rozgadany, co chyba niektórym, niestety, przeszkadzało - zrobiło mi się wręcz przykro, kiedy przytaczał historię jednego z utworów i na wyrażenie "old Blixa" ktoś wrzasnął "yeah!". - Cóż, dziękuję za to - odparł Bargeld, a po kolejnym krzyku (tym razem po wyrażeniu "young Blixa") nie dokończył już swojej historyjki.
Podczas przemawiania między utworami Blixa opowiedział też co nieco o tym, jak wygląda praca z nietypowymi instrumentami na przykładzie konstrukcji złożonej z plastikowych rur (możecie ją zobaczyć na filmiku poniżej). Opowiedział, że konkretna rura o konkretnych wymiarach (które opisał, ale nie zapamiętałam) daje "niemal idealne 'e'". - Ci w Wielkiej Brytanii, co będą chcieli teraz wrócić do imperialnego systemu miar... mają przesrane (they're fucked - red.) - stwierdził. Dodał, że aby uzyskać w instrumencie inne dźwięki, do pozostałych rur połączonych w jedną konstrukcję dodano różne końcówki.
I ta opowieść w sumie oddaje to, co chcę przekazać, pisząc o graniu na złomie. Na złomie możecie grać tak, że będzie po prostu brzmiał jak kupa złomu, która nie ma rytmu i słychać, że tak naprawdę nie macie pomysłu na utwór, tylko pomysł na granie na czymś "nietypowym". Ale możecie też, mając ogromną wiedzę muzyczną, zrobić ze śmieci prawdziwe instrumenty. Odpowiednie dostosowanie ich, aranżacja i połączenie to ciężka praca i nie każdy to potrafi. Einstürzende Neubauten potrafią. Ich muzyka nadal jest eksperymentalna, ale eksperyment ten ma ewidentny sens i nawet w kakofonii dźwięków (jak w "Let's Do It a Dada") słychać, że wszystko tam jest zaplanowane i zrobione z wiedzą. Tak jak wtedy, kiedy Blixa nagrał partie gitar w malutkim pomieszczeniu, w którym musiał pozostawać w pochylonej pozycji, bo miało ciekawą akustykę. Albo kiedy jego gitarzysta zamiast kostki używał wibratora, wprowadzając struny świadomie w nietypowe drżenie. Taka ciekawość świata dźwięków to zdecydowanie coś, czego w muzyce poszukuję.
Oprócz klipu do "Nagorny Karabach" wszystkie filmiki zostały zarejestrowane przeze mnie na koncercie w Krakowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz